Hasta siempre, Coca-Cola!

Prezydent Wenezueli Hugo Chavez zabronił sprzedaży Coca-Coli Zero w swoim kraju. I tak jedna ikona kultury masowej idzie na wojnę z drugą ikoną.

Władze Wenezueli wpisały Colę Zero na czarną listę oficjalnie dlatego, że rzekomo jest szkodliwa. „Ten produkt powinien być wycofany ze sklepów, bychronić zdrowie Wenezuelczyków – argumentował decyzję minister zdrowiaJesus Mantilla. W jaki konkretnie sposób zagraża? Tego już Mantilla niepowiedział” – czytamy w portalu TVN24.pl. Według komentatorów chodzi jednak o „kolejny prztyczek w nos USA„.
Coca-Cola to wszelako najczytelniejszy dziś symbol ekspansji amerykańskiej kultury. Dla Chaveza, rzecz jasna, amerykańskiego imperializmu. Prezydent Wenezueli jest zagorzałym wrogiem globalizacji, a Coca-Cola – jej ikoną.

   

Na truizm zakrawa przypominanie, że białe litery na czerwonym tle można spotkać na Saharze i w dalekowschodnim porcie (zdjęcie powyżej zrobiliśmy w Marakeszu). Coca-Cola stała się ikoną amerykańskiego stylu życia, symbolem aspiracji ludzi w krajach drugiego i trzeciego świata. Nie trzeba się odwoływać do przykładów z Afryki czy Azji, wystarczy sobie przypomnieć własne dzieciństwo. Na weselu w czasach PRL obok oranżady czy innej Krysi obowiązkowo stawiano dumnie kształtną butelkę Coca-Coli albo Pepsi, bo był to napój na specjalne okazje. Dla nas, dzieci schyłku PRL picie coli oznaczało święto, wiązało się z ceremoniałem – specjalną okazją, uroczystym wyjściem do kawiarni. A piło się ją z nabożeństwem, w przekonaniu, że smakuje się innego, lepszego świata (z wszystkich tych powodów wybraliśmy taki, a nie inny motyw na tło nagłówka naszego blogu).

System o tym wiedział, a do walki stosował oręż znany dziś z podręczników do promocji i reklamy (których źródła medioznawcy wywodzą ze wspólnego korzenia z propagandą): próbował konstruować ikony zastępcze, alternatywne symbole, nierzadko skazane na sukces w realiach niedoboru oryginału – jak kanonizowana przez Juliusza Machulskiego Polo-Cockta. (Jego „Kingsajz”, nota bene, przedstawił ten mechanizm mistrzowsko: oto napój gazowany staje się obiektem aspiracji, generatorem emocji, ale przede wszystkim przepustką do lepszego świata. Co więcej, chodzi o nasz, polski napój gazowany, colę na miarę naszych możliwości).

Teraz wojnę Coca-Coli wypowiada Chavez. Co najbardziej charakterystyczne, jest to dyktator znakomicie posługujący się środkami kultury masowej (jeszcze jeden dowód na ich wspólnego przodka tych środków i propagandy). Chavez stworzył swój czytelny, rozpoznawalny, ikoniczny wizerunek (czerwona koszula), do którego jego zwolennicy mogą się łatwo odwoływać (zakładając ją). Dba o publicity, wypowiadając skandalizujące i krótkie zarazem, łatwe więc do cytowania komentarze. Regularnie uprawia telewizyjne pogadanki z cyklu „Alo Presidente”. Jego wizerunek nie jest może tak popularny, jak ikona Che Guevary, ale bez trudu można go odnaleźć nie tylko na muralach w Caracas, ale też na t-shirtach, kubkach i innych gadżetach.

Chavez stara się wyciągnąć lekcję z podręczników do pozycjonowania marki, tym bardziej, że dysponuje wobec konkurenta argumentem siły. Nie będzie imperialista lansował na naszej ziemi swoich symboli, my mamy własne. I tak El Presidente staje w szranki z butelką gazowanego napoju. Ona albo on.

Ciekawe, czy wyciągnie ważniejszą jeszcze lekcję – z losu wizerunku El Comandante Che Guevary, który zrobił oszałamiającą karierę właśnie na Zachodzie i to właśnie w dominium kultury masowej. Odarty ze znaczeń, funkcjonuje jako jeszcze jeden fajny motyw na koszulkę, konkurując z Myszką Miki.

Bo kultura popularna jest w stanie przetworzyć wszystko do postaci słodkiego napoju gazowanego.

Hasta siempre, Coca-Cola!

5 komentarzy do “Hasta siempre, Coca-Cola!

  1. ~dob3k

    Drogi rEDAKTORZE. Wykazales sie pozalowania godna ignorancja oraz niedojrzaloscia probujac wykazac ze Chavez zakazal sprzedawania Coli dlatego ze ma logo na czerwonym (komunistycznym w/g Ciebie) kolorze oraz jest symbolem kapitalizmu. Doprawdy smutne to. Moze nastepnym razem sprawdzisz jak wyglada Coca-Cola ZERO (kolory) i przeczytasz JEJ SKLAD. Poczytaj sobie o ASPARTAMie i dlaczego koncerny wola truc ludzi tanim swinstwem niz miec obnizone zyski. Albo jak doszlo do tego ze dopuszczono go do uzytku.
    Jak sie okazuje Chavez – komuch ktoremu daleko do swietosci bardziej dba (przynajmniej w tym przypadku) o zdrowie swoich niz komuchowe rzady socjalistycznych republik europejskich zwane potocznie EU. Jak narazie ka$a Coli gora.

    1. Michał Kuźmiński

      Bardzo bym chętnie z Tobą podyskutował, ale odechciewa mi się, gdy zaczynasz od obrażania mnie.
      Pozdrawiam

Możliwość komentowania została wyłączona.