Szopieżwał a sprawa polska

Instytut Adama Mickiewicza ogłosił konkurs na gadżet promujący kulturę polską. Sam się prosił. Do konkursu stanęli Michał Jońca i Sebastian Bałut, którzy zgłosili plastikową figurkę ochrzczoną uroczo „Szopieżwał”. Ma głowę Szopena, uniesione ręce Jana Pawła II i tułów Wałęsy (oczywiście z Matką Boską w klapie). Profanacja? Prowokacja?

(Sprawa ma już prawie miesiąc, ale nie mogłem się oprzeć. Dziękuję Grzegorzowi za informację na forum „TP” w Goldenline!).

Szopieżwał to wielostwór, który przez wchłonięcie poszczególnych elementów luminarzy polskiej kultury ucieleśnia cały jej splendor i powab” – napisali, jak relacjonuje Gazeta.pl, artyści. Figurkę można by montować własnoręcznie i twórcy przekonują, że można by ją także własnoręcznie kompletować, np. dokładając jej nogi strzelca złotej bramki na Euro2012. Rzecz jasna, pomysł wykorzystania gestu Jana Pawła II jest dyskusyjny, może bulwersować (Ryszard Bugaj tak się zdenerwował, że aż w konkurencyjnym wobec „Wyborczej” „Dzienniku” opublikował manifest swojego oburzenia – choć chyba bardziej przeszkadza mu uznawanie za bohatera Lecha Wałęsy, za którym raczej nie przepada… Ale to inna historia). Warto chyba jednak przejść nieco ponad tym problemem: choć Szopieżwał to zgrywa, to jego twórcy mają chyba coś ważnego do powiedzenia.

  

Jońca i Bałut odwołali się do tradycji zabawek zwanych action figures.Figurek bohaterów komiksów czy kreskówek. Jako dzieciak marzyłem o GIJoe, wcześniej – zwykle po wizycie u dentysty – dostawałem w ramach rekompensaty gumowe figurki bohaterów Gwiezdnych Wojen. Kto miał ich najwięcej – rządził na podwórku (i pewnie miał najzdrowsze zęby). Dziś kolekcjonerzy action figures za wyjątkowe egzemplarze potrafią dać grube pieniądze. A kupić można nie tylko plastikowego Batmana czy Darth Vadera. W Stanach Zjednoczonych furorę robią action figures polityków i innych wielkich tego świata. Na przykład Jana Pawła II.

Znakomity, poświęcony teorii kultury serwis Theory.org.uk przedstawia (fikcyjne niestety) figurki Anthony’ego Giddensa i Michela Foucaulta. „Te zabawki mają prowokować dyskusjępiszą autorzy. – Zabawa action figures prowadzi do pytań takich, jak 'dlaczego Giddens trzyma książkę pt. Modernity and Self-Identity?’, albo 'kto to jest ten łysy?’.

Do jakich pytań prowokowałby Szopieżwał?

Szopieżwał to wielostwór. Tak, jak nasza tożsamość narodowa, składana z części, fragmentarycznych gestów, kawałków wyjętych z kontekstu całej postaci. Składanie z kawałków to przecież tak charakterystyczna popkulturowa czynność, a jej efekt, ów wielostwór, okazuje się karykaturą. Szopieżwał „ucieleśnia cały splendor i powab” naszej tożsamości narodowej – jeśli tak, to jest ona plastikowa, zabawkowa, groteskowa… Ponura interpretacja nasuwa się sama. Ale szukajmy dalszych znaczeń.

Instytut Adama Mickiewicza chciał gadżetu. A gadżet z natury rzeczy jest niepoważny. Ma być efektowny, ma zaskakiwać, śmieszyć, rozluźniać przestrzeń biurka, dyndać przy telefonie komórkowym. Ma być masowy, ale też stwarzać pozory bycia zindywidualizowanym, wyrażać jego posiadacza.

Zjawisko action figures to wzór kultury przeniesiony z USA, a zatem nie ma sensu doszukiwać się w podobnych figurkach profanacji. Kultura amerykańska lubi przetwarzać ważne rzeczy na rejestry popkultury i nie ma to nic wspólnego z wyśmiewaniem. Najważniejsze wydarzenia historyczne obchodzi się barwnymi paradami pełnymi baloników i karnawałowych przebierańców. Z okazji inauguracji prezydentury Baracka Obamy ukazało się specjalne wydanie „Spidermana”, gdzie Człowiek-Pająk jest jej specjalnym gościem. A występ w najpopularniejszym talk-show to punkt honoru szanującego się polityka czy celebryty. W tym kontekście figurki pełnią niemal funkcję kieszonkowych pomników.

I właśnie – nie mogę się oprzeć skojarzeniu action figures z pomnikami Jana Pawła II. Oczywiście, pomnik w obrębie naszej kultury powstaje z innych motywacji i ma być nośnikiem innych emocji niż zabawka. Ale polskie pomniki Papieża są masowe, choć chciałyby być zindywidualizowane (wystarczy przejrzeć znakomitą pracę Kazimierza S. Ożoga albo galerię na Wikipedii). Zapewniają dobre samopoczucie, budzą uproszczone skojarzenia, działają pojedynczym gestem, abstrahują od kontekstu. Z pomnika można być dumnym, można zapalić pod nim znicz, można nasycić swoje poczucie spełnionego obowiązku i okazania szacunku. Podniosłość zastępuje skupienie, a emocje – refleksję. Przy takich pomnikach figurka Szopieżwała okazuje się błahą li tylko krotochwilą.

Action figures, choć często stoją w kolekcjonerskiej gablocie, są w swojej proweniencji zabawkami. Zabawka to więcej niż gadżet, bo służy do aktywnej rozrywki. Gadżet jest nośnikiem znaczeń, natomiast zabawka – w akcie zabawy – prowokuje do budowania własnych narracji za pomocą postaci, którą przedstawia.Robimy dokładnie to samo – ikonie naszej kulutry czy tożsamości sami dopisujemy znaczenia, czasem wręcz słowa i motywacje. Jak w dziecięcej zabawie, animujemy figurkę Papieża czy bohatera narodowego, każąc jej wypowiadać to, co wymyśliliśmy sami. Szopieżwał wtedy przemawia.

Figurka Jana Pawła II czy prezydenta George’a W. Busha to uproszczony wizerunek: sprowadzony do jednego atrybutu, zredukowany, a zarazem charakterystyczny. Taki rodzaj znaku nauka nazywa ikonem – a my tak spreparowane postacie nazywamy ikonami popkultury. Czy tego chcemy, czy nie, wielcy tego świata – przez konsekwencje wynikające z obecności w upraszczających, „spłaszczających” mediach – stają się w naszych oczach ikonami popkultury. Tyle że ostatecznego aktu spłaszczenia dokonujemy my sami – to my wyjmujemy z kontekstu, montujemy swoją zabawkę z kopiących piłkę nóg, uniesionych dłoni, charakterystycznych wąsów, zapamiętanych szlagwurtów (a niektóre, bardziej zaawansowane figurki, mają czip z nagranymi najbardziej znanymi cytatami, z których słynął ich pierwowzór).

Przecież dokładnie tyle zostaje nam w głowach. Akurat na plastikową figurkę.

  

 

Jeden komentarz do “Szopieżwał a sprawa polska

Możliwość komentowania została wyłączona.