A więc Jackson jednak żyje

W kilkanaście minut po tym, jak spłynęła wiadomość, że Michael Jackson nie żyje, napisaliśmy o tym na tym blogu. Myliliśmy się. Król Popu jednak żyje. Tak przynajmniej twierdzą już setki tysięcy ludzi.

Po śmierci Jacko tak na swoim blogu pisał Bartek Dobroch:
Elvis odszedł. Bzdura! Elvis żyje. Jim Morrison zmarł z przedawkowania heroiny i leży na cmentarzu Pere-Lachaise. Au contraire! Sfingował śmierć i żyje sobie spokojnie na Kanarach. Siedzi całymidniami na werandzie czytając na okrągło Huxleya, Blake’a i Rimbauda. Marilyn Monroe popełniła samobójstwo. A może jedynie sfingowano jej morderstwo? The Beatles nie istnieją od 29 lat. Czyżby? Co kilka lat nagrywają nowe płyty. Kurt Cobain się zastrzelił. Sprzeciw! Kurt Cobain został zamordowany. Jimi Hendrix udusił się wymiocinami. A może też został zamordowany? Sid zabił Nancy. Nie, to Nancy wykończyła Sida.Walt Disney po śmierci został skremowany. Nieprawda! Został zamrożony,by za sto lat po wynalezieniu lekarstwa na raka, mógł wrócić do życia.Gdy obudzi się ze snu, z pewnością nakręci autobiograficzną wersję „Królewny Śnieżki”.

Bartek nie jest wyznawcą teorii spisku i chodziło mu o to, że śmierć ikony popkultury jest tak naprawdę przejściem do kolejnego etapu medialnego istnienia: kariera Michaela Jacksona, pisał, załamała się 12 lat temu, a teraz czeka nas renesans jego twórczości. Tymczasem krótko po śmierci Króla pojawiły się niezbite dowody na to, że bynajmniej on nie umarł. Tym razem – inaczej niż w czasach Presleya czy Marilyn, propagatorzy teorii spisku dysponowali nowoczesnymi mediami – i niezawodnym w takich sytuacjach YouTubem.

Jackson sfingował zatem swoją śmierć! Pierwszym dowodem było nagranie helikoptera transportującego jego ciało. W sposób nieulegający wątpliwościom widać tam, że ciało się porusza. I to wbrew zasadom fizyki, jakie mogłyby spowodować to poruszenie w skręcającym helikopterze. Dlaczego jednak miałby to zrobić? To proste. Miał ogromne długi. Ciążyły na nim zarzuty o pedofilię. W dodatku tuż przed śmiercią pokazał światu swoje dzieci bez masek, a w dodatku „umarł” tuż przed wielkim tournee – co łączyło się z wypłatą odszkodowań z ubezpieczeń koncertów. Wszystko staje się jasne: pokazał światu twarze podstawionych dzieci, nie swoich, po to, by fingując śmierć pozbyć się za jednym zamachem swoich kłopotów i spędzić z dzieciakami spokojną resztę życia.

Tę teorię spiskową można obejrzeć w tym filmie.

Inny fan wyśledził Jacksona na… jego własnym pogrzebie. Mężczyzna, o którego chodzi, jest dużo starszy, ma ciemną skórę i brodę. Ale przecież Jackson nie raz korzystał z takich przebrań (na poparcie – stosowne zdjęcia Króla z brodą). W dodatku na zbliżeniu widać kawałek przedramienia mężczyzny, wychylający się spod rękawiczki. Skóra na przedramieniu jest jasna… Z resztą, zobaczcie Państwo sami.

Ostateczny dowód przedstawia amatorskie nagranie furgonetki coronera wjeżdżającej na podziemny parking. Do tylnych drzwi podchodzi ochroniarz, otwiera je… i z wnętrza wyskakuje Król we własnej osobie, kompletnie żywy i wyglądający bardzo zdrowo. Furgonetka ma ten sam numer rejestracyjny, co wóz uwieczniony na zdjęciu przedstawiającym wyniesienie zwłok Jacksona owiniętych w biały całun. Oto ów film (na którym zareklamował się przy okazji portal hip-hopowy). Film jest robiony amatorską kamerą (albo telefonem), w tle słychać nawet stosowne dyszenie autora nagrania, niemogącego uwierzyć własnym oczom. W dwa dni po ukazaniu się tego filmu obejrzało go 700 tys. internautów. Badania wykazały, że 21 proc. uznało go za prawdziwy. Czyli 147 tys. ludzi uwierzyło, że Jackson żyje.

Inni mają jednak dowody na to, że Jackson nie żyje. Bo przecież niezbitym na to dowodem jest… ukazanie się jego ducha. A zdarzyło się to przynajmniej dwa razy: pierwszy raz nagrała jego pojawienie się ekipa CNN filmująca wnętrze rancha Neverland. Drugi raz ducha Jacksona sfotografował przypadkowo mężczyzna, który chciał zrobić zdjęcie swojego Rovera 200, by wystawić go na sprzedaż. W odbiciu na masce zobaczył twarz Króla. Tu nie mogę się pozbyć skojarzenia z objawieniami Matki Boskiej na szybach. Oba duchy można zobaczyć tutaj.

Dlaczego kultura popularna karmi się tak chętnie teorią spiskową? Pisaliśmy już trochę o tym w notce o „Aniołach i demonach” według Dana Browna. Wierzymy w spiski, bo nie możemy znieść myśli, że świat rządzi się zwyczajnymi prawami. Zbyt dużo w świecie dzieje się rzeczy niezwykłych, by mogły one mieć zwykłe przyczyny. Podobnie jest ze śmiercią osób o statusie ikony popkultury. Ludzie otoczeni rzeszą fanów, objawiający się im jako wiecznie piękni, wiecznie młodzi i wiecznie fascynujący, ludzie z którymi wiąże się tak wiele emocji i przeżyć, nie mogą, ot tak sobie, umierać. Niezwyczajni nie umierają zwyczajnie. Ikony popkultury jawią się nam jako współczesna wersja bogów. Wystarczy pomyśleć o źródłosłowie słowa idol. Greckie eidolon oznacza „odbicie”. Idol jest przedstawieniem bóstwa. Współczesny idol, oglądany na ekranach, na wystudiowanych zdjęciach i wyreżyserowanych koncertach, nie wygląda jak zwykły człowiek, nie zachowuje się jak zwykły człowiek i nie sprawia na nas wrażenia takiego, jak zwykły człowiek. Jest kimś więcej. Powinien więc odejść na ognistym rydwanie, wznieść się ku niebu, bądź przynajmniej umrzeć w atmosferze show. A nie w akcie samobójstwa, w wypadku, z przedawkowania narkotyków czy umierając wskutek podania śmiertelnej dawki źle dobranego leku. Dlatego też wspomniałem o „objawieniach” Matki Boskiej na szybie. Mechanizm jest ten sam: rozpaczliwie chcemy wierzyć (jeden z sezonów „X-files” nosił wszelako podtytuł „I want to believe”). Wierzyć, że świat nie jest zwyczajny. I że życie nie jest szare.

Dziś wyznawca teorii spisku dysponuje nowoczesną technologią, pozwalającą mu jeszcze lepiej przedstawić oczywiste dowody. Zdjęcie, nagranie, opis, można opublikować jednym kliknięciem, a link będzie w postępie geometrycznym wędrował wskroś całego globu. Dowód stanie się naoczny. Każdy będzie się mógł przekonać. Wiara będzie poparta konkretnym obrazem, działającym tak, jak objawienie. Nikt nie zada sobie nawet takiego pytania, w jaki sposób, do licha, można sfotografować ducha.

Cóż z tego, że do nagrania filmu z furgonetką coronera przyznała się niemiecka telewizja RTL? Stacja chciała zbadać, jak spiskowa teoria rozchodzi się w internecie i jak reagują na nią ludzie. Stąd mistyfikacja, badania opinii, i wreszcie – ten demaskujący całą sprawę film (po niemiecku, angielskie tłumaczenie znajduje się pod linkiem „więcej informacji”). Problem polega na tym, że dla wyznawcy teorii spiskowej próba jej obalenia jest najlepszym dowodem. Oznacza, że Ktoś chce zatrzeć ślady, skompromitować oczywiste fakty przemawiające za spiskiem, dokonać ponownej mistyfikacji.

To oczywiste: RTL, świadomie lub nie, działała na zlecenie samego Michaela Jacksona, który żyje sobie spokojnie gdzieś na tropikalnej wyspie, z dala od problemów, w otoczeniu najbliższych. Śledźcie YouTube. Niebawem zobaczymy niezbity na to dowód.

8 komentarzy do “A więc Jackson jednak żyje

  1. ~AniaG /słowa pokryte kurzem/

    Ludzie lubą takie historie spiskowe, dlatego media nas tym wszystkim karmią. Podejrzewam, że nie pozbędziemy się tak szybko króla popu. Ma on wreszcie swoje upragnione 5 minut.

    1. Michał Kuźmiński

      AniuG, tym razem paradoks chyba jednak polega na tym, że to nie media nas tym wszystkim karmią – to my sami. Teorie spisku i filmy obrazujące je na YouTube nie powstają w redakcjach i studiach, lecz są dziełem prywatnych internautów. Oczywiście wyjątkiem jest film zrobiony przez RTL, o którym pisałem, to była jednak prowokacja.
      Rzecz jasna, takie teorie są uszyte zawsze z tego, co podają media. I to dzięki symbiozie z mediami Jackson (i nie tylko on, oczywiście) stał się tym, kim się stał. Tu masz absolutną rację.
      Swoją drogą, zawsze się zastanawiam nad kierunkiem wynikania: czy jest tak, że media skarmiają nas rozmaitymi treściami, więc my się nimi nadmiernie interesujemy, czy też media robią to dlatego, że ludzie chcą takie rzeczy oglądać? Pewnie działa tu spirala, zamknięty krąg.
      Pozdrawiam serdecznie!

      1. ~AniaG /słowa pokryte kurzem/

        Mnie też to cały czas zastanawia – chyba jesteśmy z mediami połączeni pewną formą symbiozy, nie byłoby ich gdyby nie my i nasze zapotrzebowania ale również te wszystkie procesy społeczno – kulturalne nie istniałyby bez nich. Jak twierdził Marshall McLuhan: „media są przedłużeniem naszych zmysłów (…). Czyli dwa organizmy, które nawzajem się stwarzają. Pozdrawiam serdecznie.

  2. ~nick

    Nie żyje. i niech spoczywa w pokoju, święty spokoju, jakiego zawsze chciał na Ziemi 🙁
    /*/

  3. ~Funka

    Oczywiście, że Jackson żyje. Jolanta Rutowicz dawno o tym mówiła. A ona ma IQ wyższe od Dody!! Naukowcom należy wierzyć!

  4. Michael ❤️ Jackson

    Ok ja pszeczytalam to dzisiaj i nie wiem jak to wszystko zrozumieć. To kto w końcu kłamie? A ta cała rozprawa , sądowa Doktora Michaela ❤️. Sekcja zwłok trwała około sześciu godzin. Policjanci z Los Angeles wypowiadali się. Więc ???????

Możliwość komentowania została wyłączona.